wtorek, 24 listopada 2015

Oficjalnie psychiczny

W końcu czekała mnie pierwsza wizyta u psychiatry, nigdy nie lubiłem lekarzy, a od jakiegoś czasu nie lubiłem nowości i niewiadomych, więc lekko się stresowałem jak będzie na wizycie, jak się zakończy, ale jakoś nie widziałem alternatywy po ostatnich wydarzeniach.

Najpierw zacząłem się zastanawiać gdzie się udać, do jakiego lekarza, do jakiej placówki.
Byłem już kiedyś u psychologa, to wiedziałem, że psychiatra i psycholog państwowo przyjmują bez skierowania.
Jest to o tyle dobre, że nie trzeba się produkować u lekarza pierwszego kontaktu i narażać na oddalanie wizyty u specjalisty oraz na branie ziółek kiedy potrzebujesz dobrze dobranych leków.
Szybki telefon do przychodni nie daleko mnie w której leczył się mój przyjaciel i jego żona, chciałem się zapisać do lekarki z powołania jak ją określili.
Pierwszy wolny termin za jakieś 3 miesiące, wcale się nie zdziwiłem, w chorym kraju, chorzy ludzie mają chorą służbę zdrowia.

Spróbuję inaczej... portal z opiniami o lekarzach, za duży wybór ale jakoś wybrałem.
Dzwonię i słyszę" zapraszam jutro na 20.30, koszt pierwszej wizyty 150 zł." i co, można ?:)

W ciągu dnia w którym miałem wizytę,  przygotowałem sobie listę ze zdarzeniami które odpowiadały niektórym objawom i zrobiłem ściągę na wypadek gdyby zawiodła mnie pamięć lub puściły nerwy.

Pojechałem trochę wcześniej, żeby się nie spóźnić.
Wizyta zaczęła się punktualnie, lekarza znałem z widzenia, tzn z jego profilu na stronie placówki, pierwsza wymiana informacji, pierwsze lody przełamane.
Na pytanie z jakim problemem przychodzę, wygłosiłem ok. 30 minutowy monolog ze łzami w oczach.
Kilka pytań,kilka odpowiedzi, sprawdzał też moją wiarygodność (zapewne przerobił wielu symulantów w swojej praktyce). Lata mojego doświadczenia z klientami czasem pomagają , łatwo umiem rozszyfrować innych, nawet ich zmanipulować, w jego pułapki nie wpadłem, zresztą nie musiałem udawać, mówiłem tylko prawdę.

Na koniec przepisał pierwsze leki antydepresyjne, tzw. psychotropy.
Wypisał zwolnienie lekarskie i zaprosił za miesiąc.

W drodze do domu miałem mieszane uczucia, czy cieszyć się, że mam zwolnienie, czy martwić, że oficjalnie potwierdził moją diagnozę, i czy każda wizyta u psychiatry tak wygląda ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz