sobota, 21 listopada 2015

Słów kilka o mnie

Mam 39 38 lat , jestem bezrobotny, mieszkam z żoną i dwoma  synkami w Warszawie w bloku z lat 80, mam 10 letnie auto,  zapadnięte  łóżko i od roku zepsutą zamrażarkę w lodówce.
Wieczorami kiedy żona będzie oglądała jakiś film w telewizorze którego bym sam nie udźwignął, znajdę chwilę i coś tu skrobnę.

Od razu wspomnę jak było jeszcze nie tak dawno, nie po to aby się chwalić, tylko przestrzec, że jak się nie zwraca uwagi na pierwsze objawy, lub wcale ich się nie zna, albo jest się ofiarą błędnych procedur medycznych,  można zjechać po równi pochyłej na sam dół.

Po studiach technicznych na SGGW , gdzie uzyskałem dwa dyplomy i po studiach podyplomowych na SGH rozpocząłem pracę w firmie produkcyjno - handlowej jako przedstawiciel handlowy, po jakimś czasie awansowałem na szefa sprzedaży i zarządzałem sprzedażą czyli handlowcami i akwizytorami na terenie 8 województw, zajmowałem się planowaniem sprzedaży, jeździłem na spotkania z zarządem w różne miejsca Polski.
Wszystko się układało, dobrze zarabiałem, poznałem w pracy przyszłą żonę, jeszcze przed ślubem wyszykowałem nasze wspólne gniazdko.

Oszczędności odkładałem na lokaty do czasu kiedy nie zainteresowałem się Giełdą Papierów Wartościowych i handlem akcjami. Na giełdzie szło mi coraz lepiej i oszczędności były powiększane. Bardzo mnie to cieszyło i dodawało energii do dalszej edukacji na temat spekulacji na giełdzie, dziesiątki przeczytanych książek, szkolenia. Jak byłem mały widziałem film o maklerach, którzy za pomocą pierwszych prostych komputerów handlowali na giełdzie,  nie wiedząc nic wcześniej o tym, miałem wrażenie, że robiłem już to kiedyś, nie wiem czemu ale tak jakbym był maklerem w poprzednim życiu.

Urodził się pierwszy syn a po 2 latach drugi, i już rodzinka była w komplecie.

W pracy zmieniały się zarządy a ja ciągle się sprawdzałem w tym co robię, śmiganie fajnymi służbowymi autami, delegacje często na kilka dni, w Polsce i nie tylko.
Młody,, wykształcony, zaradny i ambitny super żona i cudowne dzieciaki, jednym słowem sielanka.
Tak pewnie widzieli mnie i moją rodzinę wszyscy którzy jednak nie patrzyli przez moją perspektywę...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz