środa, 25 listopada 2015

Brać czy nie brać ? o to jest pytanie

Z receptą w ręce udałem się do apteki po pierwsze leki.

Pani wzięła receptę, chwilę przeczytała i zadała pytanie "czy brał pan już te leki ?", odpowiedziałem, że nie. Spojrzała drugi raz na receptę, spojrzała w komputer i wyszła na zaplecze. Wróciła, spojrzała trzeci raz na receptę, spojrzała na leki i zapytała mnie o moje nazwisko, które zapisała na odwrocie recepty. Spojrzała czwarty raz na receptę, spojrzała na leki i zeskanowała kod z recepty. Kiedy szukałem w portfelu odpowiedniej kwoty pieniędzy, pani wyjęła torebeczkę, spojrzała w receptę po raz piąty, spojrzała na leki i włożyła je do torebki. Wydała resztę, kiedy ją wkładałem do portfela, pani spojrzała na receptę po raz szósty, zajrzała do torebeczki  i dopiero mi ją podała. 
Uff myślałem, że się rozmyśli i nie wyda.

W drodze do samochodu, chwilę pomyślałem o tym co się wydarzyło i zacząłem się bać.

W domu miałem chwilkę to postanowiłem, że poczytam tę ulotkę od leków.
Czytając kolejne przeciwwskazania, zastrzeżenia i ostrzeżenia o skutkach ubocznych, zaczęły nachodzić mnie wątpliwości, czy na pewno jest mi to potrzebne.

Rankiem następnego dnia, jak tylko wstałem, od razu czułem niepokój, powinienem przy śniadaniu wziąć lek. 
Poszedłem po kapsułkę i trzymając ją w ręce, czułem się pewnie tak jak czułbym się stojąc 50 metrów nad ziemią, przed skokiem na bungee. Strach i wstyd jak się wycofam.
Wahając się szukałem bodźca, takiego popchnięcia w dół przez inną osobę, przypomnienia sobie odrobiny szaleństwa i znalazłem. Prowadząc kiedyś auto przy 210 km/h jedną ręką zrobiłem telefonem fotkę licznika. 

Połknąłem, ale na bungee się nie wybieram.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz