czwartek, 26 listopada 2015

Dzień z życia Mumii

Jak wyglądały moje najgorsze dni ?, krótko mówiąc beznadziejnie.

Gdyby mój jeden dzień złożyć z tych wszystkich najgorszych wyglądałby mniej więcej tak jak poniżej.

Znowu kiepsko spałem, zasnąłem około 23 i przebudziłem się ok 1.30, ponownie zasnąłem ok 3.00.
Kiedy rano się obudziłem, czułem że nie mam siły wstać z łóżka ani się ogolić, od razu bolały mnie oczy i byłem rozdrażniony, na wstępie od razu, żona dostawała porcję "krytyki", że za głośno gotuje obiad od 6 rano, że zajęła toaletę, że chodzi w moich kapciach, albo nie ma wody na kawę.
Ogólnie najważniejsze jest się wysypiać, inaczej nie da się ze mną wytrzymać.
Jeżeli śpię mniej niż 9 godzin to mam dzień zmarnowany od rana do wieczora.

Kiedy żona wychodziła do pracy, a rano odprowadzała dzieci do szkoły, to byłem sam i czułem się nieco spokojniej, jak ja musiałem odprowadzić któregoś, to było bardzo nerwowo.

Lek musiałem wziąć o 8.30, wcześniej coś zjeść, snułem się po mieszkaniu jak mumia, poszedłem do kuchni, żeby zrobić śniadanie, wyleciała mi z ręki plastikowa deseczka do krojenia, chciałem zrobić kawę a nie było cukru, to wziąłem torebkę z cukrem i zamiast dosypać do cukierniczki to zacząłem sypać do filiżanki z kawą. Zrobiłem śniadanie synkowi i idę z nim do pokoju, a tam zdziwiony synek zajada kanapki już zrobione wcześniej przez żonę, a których nie zauważyłem jak przechodziłem kilka razy koło stołu.
Poszedłem się golić, patrzę w lustro i nie rozumiem, co stało się z moją twarzą, wyglądałem i czułem się jakbym w nocy wypił sam pół litra wódki. Już chciałem wejść pod prysznic, ale nie wziąłem ręcznika to poszedłem do pokoju, bo tam suszyłem na drzwiach, kiedy doszedłem do pokoju , nie wiedziałem już po co tu przyszedłem.

Do 9 godziny wypijałem dwie kawy, żeby jakoś funkcjonować, wiedziałem już, że na pamięć nie mam co liczyć, dlatego miałem ustawione przypomnienie o leku.
Kiedy go wyjąłem z pudełka, a czasami dwie kapsułki z różnymi dawkami, zanim połknąłem to odkładałem pudełka z powrotem na miejsce, bo bałem się, że znowu je wezmę drugi raz.
Zacząłem sobie zapisywać wszystko w kalendarzu dostępnym w laptopie i na komórce, oraz korzystałem z alarmów w telefonie i timera w kuchence, i wiecie co ? co chwila mnie coś zaskakiwało, a to obiad już się podgrzał, a to muszę iść po dziecko do szkoły, albo wyłączyć toster. Ostatnio synek mi zakomunikował, że zaraz zacznie robić laurkę dla mnie bo jutro mam imieniny, zapewne widok mojego zdziwienia na twarzy był bezcenny.
W dniu kiedy kończyłem ten post, w trakcie rozmowy z żoną dotarło do mnie to, że mam skończone dopiero 38 a nie 39 lat, musiałem poprawić post nr.1 , tak jest właśnie w depresji.

Żona już mi nic rano nie tłumaczyła, co komu na obiad, bo i tak tego nie rozumiałem, byłem z nią online przez sms ale i tak nigdy nie było jak powinno, albo nie zrozumiałem sms, albo zapomniałem co tam pisała.
Ziemniaków nie soliłem przez dwa miesiące bo zapominałem, nie dawałem dzieciom surówek ani wody nie mieli pod ręką, myliłem potrawy i nigdy nie wiedziałem co z czym trzeba zjeść.

Kiedyś o godzinie 15 zaskoczyły mnie dwa garnki z zupą które stały na kuchence a które miałem schować zaraz po śniadaniu, czemu ich wcześniej nie widziałem będąc w kuchni ileś tam razy , w tym 2 razy gotując kawę na tej kuchence, nie wiem.
Normalne jaja z tym są, kto nie przeżyje ten nie zrozumie, teraz w trakcie pisania, podgrzewałem obiad dla mnie i dzieci, zupa ogórkowa i gołąbki w sosie, do tego ugotowałem ziemniaki. Jeden syn który właśnie wrócił ze szkoły chciał najpierw gołąbki a potem zupę. To ponakładałem każdemu po dwa gołąbki z garnka z sosem i zjedliśmy z ziemniakami. Potem syn mówi, poproszę zupę, poszedłem do kuchni po ogórkową i patrzę a tu na kuchni stoi cały garnek z pomidorową. Od razu się zdziwiłem i pomyślałem, że pewnie znowu dałem im nie tą zupę co trzeba, po minucie się zorientowałem, że to nie zupa tylko sos po gołąbkach, i to dopiero gdy wyłowiłem kawałek liścia kapusty.

Podobny problem mam jeszcze z podejmowaniem decyzji, niektóre problemy jeszcze mnie przerastają i nie chodzi nawet np. jakiej pracy szukać po leczeniu, nawet o tym jeszcze nie myślę, chodzi o coś innego, o to jak zdecydować czy kotleta zjeść z ziemniakami czy z ryżem :), albo które kredki dla dzieci wybrać w sklepie.

Dwie godziny po wzięciu leku zaczynałem czuć, że działa. Objawiało się to zwiększoną suchością w gardle, czasem zawrotami lub lekkim bólem głowy, a nawet skrajnie  jakimś odrętwieniem, jakby czas się zatrzymał. Ale bywały i przyjemne uczucia,  czasem czułem się jak po alkoholu, ale miałem 0.00 promila i nie miałem potem kaca :). Stany te mijały po jakiś kolejnych 2 godzinach. 
I tak od 13 -14 zaczynałem czuć się w miarę normalnie.

Wizyty w szkole po dziecko lub z dzieckiem, były męczarnią, a kiedy zadzwonił dzwonek, i rozlała się po szkole wrzeszcząca masa, myślałem, że eksploduję.
To samo kiedy czekałem i czekałem pod szatnią a klasa nie schodziła, wnerwiałem się coraz bardziej i bardziej, a nawet kiedyś przez chwilę pomyślałem, żeby się wyładować na jednym z ojców którzy czekali też pod szatnią, i co by mi zrobili ? przecież jestem psychiczny.

Po powrocie do domu trzeba podgrzać dzieciom obiad, szybka ściąga w telefonie a potem timer.
Po obiedzie, ja przy kompie a dzieci się bawią, hałas i bójki co chwilę mnie nakręcały, musiałem co chwilę ich uspokajać, krzycząc z agresją "zamknąć się" albo jak przychodzili do pokoju w którym byłem, już grzeczniej mówiłem" idźcie stąd" lub mniej grzecznie, "wynoście się", albo pozwalałem im na wszystko tylko, żeby mi dali spokój i było ciszej.

Jak tylko dostawałem sms z instrukcjami od żony, reagowałem gwałtownie, w końcu zmieniłem dźwięk sms na delikatny, bo wcześniej miałem lecącą i głośno świszcząca strzałę która z hukiem kończy lot na tarczy, i kojarzyłem to tak jak bym dostał taką strzałą prosto w łeb.

Denerwowałem się także, jak się pytała jak się czuję, wiedziałem, że bardziej jej chodzi, o to czy nie jestem aktualnie zagrożeniem dla dzieci, niż tym co ze mną, ale to akurat rozumiałem.

"Odrób z nimi lekcje" - taka instrukcja prze sms  denerwowała mnie podwójnie, po pierwsze dlatego, że nie interesowały mnie dzieci, ani ich problemy, ani ich lekcje, a po drugie nie rozumiałem poleceń w książkach z pierwszej  i drugiej klasy. Zawsze było coś spieprzone, i tak potem z żoną poprawiali do wieczora.

Żona ma wybuchowy charakter i ciągle się kłoci z dziećmi o lekcje, o jedzenie, sprzątanie albo o spanie.
Ja już wiedziałem, że nie mogę się angażować w awantury, bo mogę nie zapanować nad sobą i się wycofywałem.
Zdarzało się czasem, że w trakcie takiej ich awantury po prostu zakładałem słuchawki z muzyką bo dochodziłem do takiego stanu, że wchodziłem w odrętwienie, drgały mi mięśnie w ramionach i zaczynałem coraz wolniej mówić. Wtedy brałem leki uspokajające.

Wszystkie telefony działają nadal na mnie jak płachta na byka, czego znowu ktoś chce ode mnie , obojętnie kto dzwoni, czy żona,dzieci, rodzice, czy koledzy z sąsiadem.
Dobrze, że już nie dzwonią do mnie klienci i koledzy z pracy.

Bywa często i tak, że czuję się beznadziejnie wiedząc, że wszystko co najlepsze w życiu już mnie spotkało, wtedy patrzę przez okno w stronę Wisły i mostu i nie umiem pływać.

Po godzinie 17 zwykle czułem się normalnie, może nawet mógłbym iść do pracy na ochroniarza albo gdzieś:), ale wolałem iść na siłownię, tam mam swój drugi świat, tam robię co kocham i czas tylko dla siebie. Tam nie widać mojej depresji, może jedynie widać ją w oczach.

W łóżku najczęściej już byłem ok godz. 20, zwykle przed dziećmi. Zawsze powtarzałem żonie, że "leżenie w łóżku to mój żywioł" miało to na celu również zbywania innych którzy czasem coś ode mnie chcieli a ja im mogłem uczciwie powiedzieć, "nie dzisiaj".

Jeśli chodzi o sprawy krokowe, to już przed wizytą u lekarza zaobserwowałem zmniejszone chęci i trudności wstania z łóżka nie tylko u mnie :). Po lekach nawet to się wzmocniło dochodząc do poziomu w którym mogłem się zająć ciekawszymi sprawami niż seks.
Mógłbym to podsumować jednym świńskim kawałem o staruszku i jednym powiedzeniem, ale to najwyżej na maila.

Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz