Dobiegło do końca kolejne zwolnienie, poszedłem do lekarki u której ostatnio się leczę.
Pani doktor tym razem postawiła się i nalegała abym zgłosił się na oddział dzienny, oczywiście zaprotestowałem argumentując, że najlepiej czuję się sam i w domu i nie chcę iść do obcych ludzi, pani doktor skwitowała, tym bardziej musi pan tam iść.
Wypisała skierowanie, zwolnienie , recepty i wniosek o świadczenie rehabilitacyjne.
Poszedłem do domu z mieszanymi uczuciami.
Mijały dni a coraz mniej myślałem o tym skierowaniu, aż raptem nabrałem chęci :) , dostałem od ZUS wezwanie na komisję lekarską, zdaje się, że na czwartą.
Teraz zastanawiałem się nie czy iść, tylko co będzie na komisji jak poczytają w odpisie , że lekarka mnie skierowała na oddział a ja to olałem.
Postanowiłem pojechać, oddział był niedaleko mnie, musiałem trochę poszukać budynku, ale się udało.
Wchodzę i oczom moim ukazał się dziwny widok, tak jak by w mieszkaniu była impreza, albo w akademiku, rozejrzałem się pobieżnie, różni ludzie w różnym wieku, niektórzy troszkę dziwnie wyglądali , zapytałem ze 3 osoby gdzie jest jakaś recepcja ale nikt nie wiedział.
Jakaś pani skierowała mnie do pielęgniarek, tam pokazałem skierowanie, ostatni dzień ważne a komisja w ZUS już jutro, ale miłe panie postanowiły mi pomóc i przyjęły mnie na oddział. Dostałem zaświadczenie o pobycie, uff w ZUS powinno być lekko, z uśmiechem na twarzy wychodziłem z oddziału.
Czyli dzień do przodu. A ogólnie jak z samopoczuciem jeśli można spytać. Jest jakaś poprawa?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i powodzenia życzę.
Dziękuję, samopoczucie tym lepsze im bardziej się wysypiam, ogólnie nadal problemy żeby wszystko ogarnąć, więc jak doszedł ten oddział dzienny i mam mało czasu to i ten blog trochę zaniedbałem, mam jeszcze kilka pomysłów co chciałbym przekazać, ale ciężko mi to ogarnąć, poza tym zbliżają się problemy finansowe, więc bardziej o tym jak im zapobiec myślę, niż o tej terapii na oddziale
OdpowiedzUsuń