niedziela, 22 listopada 2015

I belive I can fly

Tak mógłby zaśpiewać mój laptop w swoim 3 metrowym locie, zanim jego matryca stała się nieczytelna.
Doszedłem do punktu z którego odwrotu już nie było, kiedyś mój przyjaciel powiedział mi, że każdy ma taką czerwoną linię której nigdy nie przekroczy, a u mnie ta linia jest rozmazana...
Nie chodzi tylko o koszt naprawy laptopa, chodzi o to że zdałem sobie sprawę, że jestem już zagrożeniem dla rodziny. Uderzając żonę pięścią w ramię i grożąc jej, że wyrzucę ją na balkon lub przez balkon z 7 piętra, nie pamiętam już tego dokładnie. Widok strachu  jej i naszych dzieci to najgorsze moje chwile w życiu.
I to wszystko z powodu uwagi żony, że zostawiłem pusty czajnik, może na trzeźwo bym tak nie zareagował, ale byłem po kilku drinkach. 

Po dwóch dniach ciszy pomiędzy mną a żoną spowodowanego moim wstydem, a jej strachem, wyjechałem pod Warszawę z dziećmi do rodziców, żona została, miałaby za daleko dojeżdżać do pracy.
Rodzice mieli pomóc mi przy dzieciach, a ja miałem odpocząć i skupić się na szukaniu pracy.
Był koniec sierpnia tego roku , wypowiedzenie które dostałem dobiegało końca, nowej pracy nie miałem.
Z jakiejś niewiadomej przyczyny długo nie mogłem skończyć pisania CV, a jak już je dopieściłem to nie mogłem udostępnić rynkowi mojej oferty świadczenia pracy na jednym z portali.
Może to była ta sama niewidzialna siła która  powstrzymała mnie przed tym aby zgłosić się z CV do jednego z prezesów który szukał handlowca, a do którego kontakt otrzymałem od mojego klienta.
W dniu w którym żegnałem się telefonicznie z niektórymi klientami, jeden z nich strasznie się przejął tym że mnie zwolnili po 14 latach, bardzo mnie cenił i nasze kontakty i od razu zadzwonił do swojego przyjaciela i mnie polecił. Klient ten po krótkiej rozmowie szybko oddzwonił do mnie, miałem tylko się pokazać z CV, usłyszał że skoro on mnie poleca to na pewno się dogadamy.

Wstyd mi do dzisiaj, że chociażby z szacunku do tego klienta nie odezwałem się ani do niego ani do tego prezesa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz