niedziela, 4 września 2016

Goodbye Epos

Niestety ten dzień nadszedł, musiałem spieniężyć zegarek, Epos 3390.
Na szczęście nie musiałem się go pozbywać za przysłowiowe grosze.
Wysoki kurs franka szwajcarskiego dla jednych zmora dla innych radość.
Aktualna cena to 5000 zł , a ja go kupiłem za 2800 zł sześć lat temu a teraz sprzedałem za 2500, strata 300 zł po 6 latach dała się przeżyć.

Ze zdrowiem powoli coraz lepiej jednak na wyższej dawce Venly funkcjonuje mi się lepiej, może powoli dojdę do stanu z kwietnia, kiedy rozpierała mnie energia jak odchodziłem z oddziału.

Gram dalej va banque, nie szukam pracy , ale czas biegnie a problemy z kasą narastają, nie do wiary jak w ciągu dwóch lat życie może zmienić się tak bardzo, praktycznie upadek całkowity, mama dziś poratowała trzema stówami :)

Mam nadzieję, że wyniki na forexie poprawią się zanim umrę z głodu. :)

Ps. czyta to ktoś ? dajcie znać !


5 komentarzy:

  1. Ciężko to się czyta. Kilka wpisów od początku przeczytałem, ale to zbyt ciężkie i smutne ...... Forex to bagno, ale do ogarnięcia - tak jak życie. Ty już najgorsze masz za sobą. Dobrze kombinujesz z afirmacją itd., czas zakopać to życiowe gówno i iść do przodu nie oglądając się za siebie - przeszłości się nie zmieni, a przyszłość można współtworzyć. Łowca bardzo szczerze Ci życzę wszystkiego dobrego i obyś stanął wreszcie na proste nogi. Powodzenia !!!! P.S Często nie trzeba się przed nikim płaszczyć tylko przeprosić, wyjaśnić i poprosić o pomoc. Trzymaj się i dużo pipsów na +.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak widzisz ktoś czyta :-) smutne, że to Twoja historia... ale dobrze się czyta. Chętnie poczytam jeszcze. Trzymam kciuki za ciebie i twoją rodzinę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ostatnio skupiłem się na walce o chleb :)
      Skąd jesteś ? Jak to wygląda u Ciebie ?

      Usuń
  3. Cześć. Ja depresję leczę od 7 lat (tzn. siedem lat temu przeszłam ten najcięższy z najcięższych etapów choroby).To było najgorsze 0,5 roku a nawet 1,5 roku.I było to zaskoczeniem dla wszystkich jak i dla mnie samej - "całkowita zmiana tego co w głowie siedzi".Byłam przerażona np. tym, że nie pamiętałam jak się obsługuje czajnik a przecież robiłam to prawie co dzień latami.I nie potrafiłam np. przejść od drzwi pokoju do łazienki. Zaniki pamięci, niemożliwość koncentracji ...
    Dziś trafiłam na Twój blog.I choć niechętnie wracam do tamtego okresu i w ogóle tematu choroby to przeczytałam Twoje wpisy dokładnie od listopada16 do 04.09.16r., i w pełni rozumiem (współodczuwam) to co się działo w Twojej głowie...Po prostu czytam i ..jednocześnie przypominają mi się takie pojedyncze sytuacje, których też doświadczałam.
    Tylko ja w tamtym okresie nie mogłam pisać na komputerze,bo rozmazywał mi się wzrok.i też dzielenie się tym z kimkolwiek było trudne. Uważam, że to bardzo dobre (dla Ciebie), że potrafisz opisywać to co się z Tobą dzieje. I też, że nie jesteś "chorym na depresję z wyboru",bo np. nie chcesz wziąć za siebie odpowiedzialności za swoje życie (tacy ludzie też są) , tylko prawdziwie zachorowałeś.
    Życzę Tobie, abyś wyszedł z tego etapami ale "do końca",
    życzę, abyś zachował sobie wnioski i przemyślenia,zmiany które wprowadzasz, które teraz są w Twojej głowie, do końca życia. Wiem, że jeśli "dobrze" przepracuje się tą chorobę - można wprowadzić pozytywne REALNE zMiany w dalszym życiu, tj. '"przewartościować je".
    Przede wszystkim, żeby Twoja rodzina została w całości jeszcze na lata Ci życzę.
    Viola

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć,
    Dziękuję za wsparcie, przymierzam się żeby opisać to co się wydarzyło od ostatniego postu. Najgorsze jest to że żona i jej rodzina nie potrafi zrozumieć że miałem nie leczona depresje od wielu lat

    OdpowiedzUsuń