czwartek, 10 grudnia 2015

Wyznaczaj sobie cele to nie umrzesz

Jak ja się cieszę, że zdecydowałem się rok temu wrócić na siłownię, po 17 latach przerwy.
Zawsze  to lubiłem, ale najpierw dzienne studia a potem ciągłe delegacje po Polsce uniemożliwiały mi uprawiania tego sportu tak jak bym tego chciał i w końcu zrezygnowałem.
Ponieważ interesowały mnie tylko sporty siłowe, to skoncentrowałem się na uprawianiu piłki nożnej na laptopie.

Około rok temu nocowałem w hotelu na pomorzu i okazało się, że jest w nim siłownia dostępna dla gości. Poszedłem raz, położyłem się na ławeczce, chwyciłem gryf i zacząłem wyciskać, przypomniałem sobie od razu najlepsze czasy, kiedy to byłem młody, przystojny, miałem lepszą sylwetkę i mnie to chwyciło ponownie. Pierwszych kilka treningów to była masakra, szybko zweryfikowałem swoją aktualną kondycję i siłę, to było dno.
Wymyśliłem sobie, że będę wybierał hotele z siłowniami, było to możliwe, ale szybko  okazało się, że to co oni nazywają siłownią to mój sąsiad sam sobie to lepiej zorganizował i wyposażył w piwnicy.

Kiedyś zobaczyłem reklamę takiej karty na którą mogłem wchodzić na różne siłownie w różnych miastach w Polsce. Takie rozwiązanie tanie nie było ale sobie ją zorganizowałem, wygoda i jakość bez porównania.

Zacząłem ćwiczyć regularnie co drugi dzień, czułem się lepiej, spałem jak zarżnięty i siła szła aż miło. Ponieważ nie byłem nowicjuszem, to wyznaczyłem sobie ambitne cele w pierwszym roku treningów, ale widziałem szanse, że je osiągnę. 

Po kilku miesiącach stałych postępów coś się zablokowało, normalnie jakby przestał wydzielać mi się testosteron, zacząłem gorzej spać, siła spadała, i masa ciała także. 
Nie wiedziałem czemu tak jest, nie było mowy o złym trenowaniu albo o zastoju po 6 miesiącach treningów. 

Nie wiedziałem jeszcze, że nadciąga totalny kataklizm :)

Nie przestałem ćwiczyć nawet w moje najgorsze dni w chorobie i wiedziałem, że się nie poddam tak łatwo, dlatego że miałem cel i nawet wtedy gdy przez chorobę nie miałem na nic siły i ochoty, szkoda mi było tej dotychczasowej pracy na treningach.

Żona się piekliła, że za dużo spędzam czasu na siłowni, ale wiedziałem, że to jest moja terapia, że musiałem wyjść z domu, że musiałem pójść między ludzi, a potem się męczyłem i dawało mi to przyjemność, nawet wtedy gdy z twarzy można było odczytać co innego.
Kiedyś nawet w nerwach powiedziałem żonie, że prędzej z niej zrezygnuję niż z siłowni.

Moja rada jest taka, jeśli już zachorujesz i nic nie będziesz chciał robić, nawet nie będziesz mógł wstać z łóżka to przypomnij sobie co lubiłeś robić kiedyś, rób dokładnie to co chcesz i tylko to a olej wszystko i wszystkich i nie słuchaj ich pieprzenia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz