czwartek, 10 marca 2016

Po co mi blog ? ( publikuje z dużym opóźnieniem )

Jeszcze tydzień temu nie myślałem o blogu, nawet nigdy wcześniej  żadnego nie czytałem .
Biorę leki już któryś miesiąc, chyba w końcu zaczęły działać bo od jakiś 4 dni czuję, że następuje przełom.
Czytałem gdzieś, że nie ma co się zbyt szybko cieszyć z poprawy, a jak się za szybko odstawia leki to się dostaje strzał w plecy, więc powoli ale do przodu.

W końcu miałem czas przemyśleć swoje życie, zlokalizować miejsca i czas kiedy to moja choroba dawała znaki ostrzegawcze a ja ich nie zrozumiałem, albo zlekceważyłem. Jedyne czego nie robię i nie chcę zrobić to dociekanie co było przyczyną, że zachorowałem właśnie na to.

W końcu dostałem się do psychiatry państwowo, 3 miesiące czekania a jak z bicza strzelił :)
Czekałem cierpliwie to chociaż na początek nagroda pocieszenia, młoda, atrakcyjna,  tryskająca optymizmem lekarka. Na początek dała test na stan depresji do wypełnienia i zaleciła inaczej dawkować poranne leki. Po trzech miesiącach brania antydepresantów wyszła mi nadal ciężka depresja.

Pani doktor ucieszyła się też, że jestem z tej dzielnicy, bo chce od stycznia ruszyć z terapią grupową, nie znam szczegółów, ale jak krótko opowiedziała, to czeka mnie tam publiczna spowiedź.
Mogę tu uporządkować swoje wspomnienia i zacząć przełamywać bariery, przypomnieć sobie, że kiedyś potrafiłem być otwarty,wesoły i umiałem coś powiedzieć lub napisać zabawnego. To pierwszy powód.

Drugi jest taki, że chcę z siebie zrzucić ciężar i na nowo się narodzić, taki drugi kościelny chrzest, kiedy to zmywane są nasze grzechy i zaczynamy nasze życie z Bogiem.
Pewnie ciężko to zrozumieć ale jak się ma świadomość, że ostatnie 8 lat to pasmo nieustannych niepowodzeń, chorych relacji z najbliższymi, zerwanych praktycznie wszystkich kontaktów z dalszą i bliższą rodziną, moimi chrzestnymi i chrześniakami, kolegami ze szkół i pracy, zerowe kontakty ze znajomymi żony, zużyte bądź zepsute i nie wymienione sprzęty domowe, brak pracy i strach co będzie dalej.
Żebym mógł powiedzieć "to nie moja wina - to wina depresji"

Trzeci powód to przekazanie mojej wiedzy innym którym się przyda, jak już mnie to dziadostwo dopadło to niech chociaż nie będzie to całkowicie stracony czas.

Po czwarte, wiem że jest bardzo trudno zrobić pierwszy krok, przyznać się przed innymi, rodziną, znajomymi, a na początek przed sobą i przed pierwszym lekarzem, im więcej będzie się o tym mówić, będzie mniej tragedii w rodzinach.

Po piąte mam  nadzieję, że więcej będzie akcji promujących walkę z depresją, niż nekrologów znanych osób, którzy to nie wiadomo z jakich przyczyn, odbierali sobie życie, a przecież mieli wszystko i  byli tacy szczęśliwi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz